Chcąc się zorientować w temacie przeczytaj artykuł "Pstrokaci Piewcy Celu".

Dla zachęty przeczytaj artytuł "Samotność Chrześcijanina"

"Wierzę także, że pastorzy są najbardziej strategicznymi animatorami zmian, którzy mogą poradzić sobie z problemami stojącymi przed społeczeństwem." [1, str 20] Rick Warren

"Animator (...) powinien wiedzieć coś o procesie przemian, orientować się, w jaki sposób on zachodzi oraz znać postawy, wartości i zachowania, które zwykle działają jako bariery (...). Powinien także wiedzieć kim w jego systemie są "zwolennicy", a kim "oponenci" innowacji (...). Staraj się zidentyfikować opornych zanim dojdą do głosu (...)" [2, str IX, 122] Ronald G. Havelock, "The Change Agent's Guide to Innovation in Education" [Podręcznik animatora przemian w dziedzinie wdrażania innowacji w procecie edukacji"]

"Liderzy [animatorzy] przemian muszą być także przygotowani na to, by poradzić sobie z członkami, którzy zdecydują się "zostać i walczyć". [3, str. 91] "Leading Congregationl Change" [Rola przywódców we wprowadzaniu przemian w kongregacji]

"Życie kierowane celem promuje się obecnie w prawie każdym zborze w moim mieście. Szyldy wiszą wszędzie! (...) Ostaliśmy się tylko my wraz z kilkoma przyjaciółmi." [Gość odwiedzający naszą witrynę]

Część trzecia niniejszej serii pt. "Grup domowe i proces dialektyczny" wywołała lawinę listów od zaniepokojonych chrześcijan z całego świata. Obserwowali oni jak cel ich własnego zboru powoli odwracał się od nauczania utwierdzonego na Biblii w stronę przeżyć kierowanych celem. Wielu wyczuwało coś niewłaściwego, lecz nie potrafiło zdefiniować problemu. Niektórzy zastanawiali się, jak prowadzenie Boże pasuje do tego ściśle kontrolowanego ludzkiego systemu. Zadawali pytania, lecz nikt nie potrafił uśmierzyć ich troski. Próbowali ostrzec swego pastora i przyjaciół, lecz zostali odprawieni. Niektórym nawet powiedziano żeby poszukali sobie nowego kościoła. Wszyscy dzielili ból odrzucenia.

Następujący list Pat Johnson ilustruje walkę stojącą przed tymi, którzy nie potrafią z czystym sumieniem iść za kościołem, który przyjmuje światowe metody marketingu i zarządzania:

"Właśnie przeczytałam 'Grupy domowe i proces dialektyczny'. Można powiedzieć, 'trafiony-zatopiony'! Przy końcu przeczytałam fragment, który zaparł mi dech w piersiach: 'W dzisiejszym Ruchu Wzrostu Kościoła, oporni są zwykle przesiewani dość wcześnie. W następnej części artykułu przyjrzymy się kilku sposobom, stosowanym do oceny tych, którzy nie chcą się dostosować, a następnie demaskuje się ich, oczernia i wyrzuca z rodziny kościoła, którą kochali, której służyli i którą wspierali'.

"Osobiście zostałam zmuszona do opuszczenia dwóch kościołów za to, że byłam takim właśnie 'opornym' człokiem zgromadzenia. Jestem zwykłą żoną, matką i nauczycielką, która nie chciała się zgodzić na tego rodzaju zmiany i tak jak to stwierdziliście powyżej, zostałam opuszczona i oczerniona. To bardzo bolało. Przez lata walczyłam, by dać sobie radę z szokiem utraty mojej kościelnej rodziny oraz oskarżeniami o tworzenie rozłamów. Jedynym sposobem, w jaki byłam w stanie przejść przez to wszystko, było zwrócenie się do mojego Pana i ufanie tylko Jego Słowu. Przez lata nie zdawałam sobie sprawy, że oddaliłem się od Niego. I kiedy uderzyła burza, nie miałam fundamentu, na którym mogłabym się jej oprzeć. Przez Jego łaskę i miłosierdzie, wyszłam z umysłowego piekła stworzonego przez wstyd i unikanie mojej osoby (...)"

Oczernianie i onieśmielanie opornych nie jest niczym nowym. Starotestamentowi prorocy jak Jeremiasz czy Izajasz opisywali odrzucenie i drwiny, jakie znosili za głoszenie Bożej Prawdy. Przynajmniej jeden z wczesnych kościołów był podzielony przez takie działania. Apostoł Jan pisze o Kościele, który używał tych metod, jakie dziś stosuje Ruch Wzrostu Kościoła: "Napisałem do zboru krótki list lecz Diotrefes, który lubi odgrywać wśród nich kierownicza rolę, nie uznaje nas. Dlatego, jeżeli przyjdę, przypomnę uczynki jego, że złośliwymi słowy nas obmawia i nie zadowalając się tym, nie tylko sam nie przyjmuje braci, lecz nawet zabrania to czynić tym, którzy chcą ich przyjąć i usuwa ich ze zboru." [III Jana 1:9-10]

W siedemnastowiecznej Anglii Pielgrzymi i Separatyści spotkali się z szyderstwem, torturami i więzieniem za odmowę zgody na wymóg Narodowego Kościoła Anglii co do całkowitego posłuszeństwa oraz powszechnej przynależności do niego. Podczas hiszpańskiej inkwizycji opornych wieszano, a wieśniacy zbierali się, by oglądać te widowiska. W Chinach obecnie miliony wierzących, którzy czczą swego Pana poza kontrolowanym przez państwo kościołem, ryzykują pobiciem lub śmiercią z ręki kapryśnych więziennych strażników komunizmu. Ludzka natura się nie zmienia, a społeczne bariery wobec okrucieństwa przeciwko bezkompromisowym chrześcijanom walą się, gdy biblijna moralność ustępuje światowej zmysłowości.

Kto był obiektem ataków w mediach po ataku terrorystycznym w Oklahomie? Chrześcijanie, konserwatywni prezenterzy radiowi, rodzice uczący swoje dzieci w domu byli traktowani na równi z grupami przestępczymi i innymi kryminalistami! Dzień po dniu oskarżające pióro mediów wskazywało na podejrzanych wrogów amerykańskiej jedności - tych, których "wściekła retoryka" stworzyła narodowy "klimat dla nienawiści i paranoi". I w dodatku te emocjonalne apele odniosły skutek! Łatwiej jest krzyczeć "Przestańcie siać nienawiść!" niż stanąć do racjonalnej dyskusji.

Sprawdza się to również w postmodernistycznych kościołach. Podobnie jak świeckich animatorów do spraw przemian, począwszy od wizjonerów ONZ aż do lokalnych pracowników oświatowych, tak i liderów kościelnych szkoli się w najnowszych biznesowych teoriach zarządzania. Wyobrażają sobie oni jednolitą społeczność gdzie każdy członek uczestniczy w wymaganym "trwającym całe życie procesie uczenia się" oraz odpowiednio przystosowanym tzw. grupom consensusu. Nikt nie jest wyłączony z ciągłej oceny mierzącej współpracę, nadzorującej przystosowanie się i dostarczającej liderom danych potrzebnych do okresowego dostosowania tego procesu. Podstawą pomiaru jest ogromna baza danych dostępnych nie tylko dla lokalnego kościoła i władz, ale w końcu także dla Narodów Zjednoczonych (Zobacz Międzynarodowy System Informacji). A oporni - ci, którzy wycofują się poddając cały ten proces w wątpliwość - stają się wrogami owej wyprawy po jedność i solidarność. Zobacz "Ban Truth" (Znieść Prawdę) oraz "Reinventing a Church" (Ponowne Wynalezienie Kościoła)

I nie ma się co dziwić! "(...) że jednak ze świata nie jesteście, ale ja was wybrałem ze świata" - ostrzegał Jezus - "dlatego was świat nienawidzi (...). Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą (...) bo nie znają tego, który mnie posłał." [Jan 15:19-21]

Jednym z powodów, dla których ludzie przystosowują się do zwodniczych "procesów przemian" w kościołach ewangelicznych jest strach przed odrzuceniem. Odrzucenie sprawia ból. Strach przed tym bólem jest użyteczny dla współczesnych animatorów przemian. Podobnie jak przez wieki używano srogiej publicznej kary aby skłonić masy do zewnętrznego dostosowania się, tak i dziś strach przed odrzuceniem skłania ludzi w każdym wieku do "pójścia razem, by być razem."

W celu przekształcenia kościołów ze starych sposobów funkcjonowania (gdzie pastorzy głoszą Słowo a wszyscy uczą się na podstawie Pisma) na model Całkowitego Zarządzania Jakością "liderzy transformacji" muszą znaleźć sposoby likwidacji oporu wobec przemian. Popularny podręcznik zarządzania kościołem, "Leading Congregational Change" [LCC] (Przewodzenie w zmianie zgromadzenia - PZZ), promowany przez Sieć Przywództwa Boba Buforda, oferuje wypróbowany plan. "Jest to książka, którą musisz przeczytać zanim zmienisz cokolwiek" napisał Rick Warren w entuzjastycznym wstępie. Rozważmy jego definicję oporu oraz ton, w jakim pisze:

"Odnieś się do konkretnych nisz oporu. Opór jest reakcją przeciwną do przemiany (...). Może [on] objawiać się w wielu różnych formach - konfrontacyjnych lub pasywno-agresywnych, może pochodzić od znanych intrygantów lub lojalnych popleczników jako rezultat jakieś konkretnej zmiany lub niewłaściwego jej postrzegania." [3, str. 90-91]

Skoro animatorzy przemian muszą być całkowicie oddani swej strategicznej misji lub celowi, zmuszeni są także postrzegać dysydentów jako zjawisko niewłaściwe. Podczas, gdy niektóre kwestie można negocjować, ta pozostaje bezdyskusyjna. Udana transformacja zależy od przekonania szerokiej większości, by dzieliła osobisty punkt widzenia animatorów. Ci, którzy nie zgadzają się z ich manipulacyjnymi strategiami, postrzegani są jako nietolerancyjne bariery do ostatecznego celu: nowego sposobu kolektywnego myślenia, wspólnoty i służby.

Ostatecznie owa konkretna wizja lub stwierdzone cele nie są ważne. Liczy się jedność i konformizm płynące ze wspólnego celu, grupowe doświadczenia dobrego samopoczucia, presja otoczenia i dostosowany proces. Jedynymi prawdziwymi przeszkodami do masowej zgody są ci (zwykle wierni członkowie), którzy przeciwstawiają się najważniejszym krokom do całkowitej kontroli i zarażają innych swoimi wątpliwościami. Możesz rozpoznać niektóre z tych kroków:

1. Rozpoznaj oponentów. W Ruchu Wzrostu Kościoła, oponentami są ci, którzy poddają w wątpliwość potrzebę systemowej przemiany (całkowitej restrukturyzacji wszystkich części), nie ufają procesowi dialektycznemu oraz krytykują metody transformacji. A co gorsza odmawiają oni przeniesienia swej głównej uwagi z Biblii na pozytywnie sformułowany "cel", "wizję" czy "misję". PZZ ostrzega liderów kościelnych przed tym problemem: "Liderzy przemian powinni oczekiwać oporu w stosunku do uczenia się w grupach (...) Rozpoznając i wyjaśniając ten opór innym członkom drużyny, zmniejsza się jego uścisk. Potrzeba czasu, aby grupa mogła wyłonić się jako drużyna, a wszystkie obawy i opór związane z drużyną ponownie wypłyną w tym okresie." [3, str.133]

Rick Warren jest bardziej subtelny, zaś jego odniesienia do zdrowia w przeciwieństwie do choroby przykrywają jego wrogość to "niezdrowych" członków, którzy opierają się jego planowi. W książce "The Purpose Driven Church" (Kościół Świadomy Celu) pisze on:

"Sytuacje gdy ciało ludzkie pozbawione jest równowagi zwiemy chorobami (...). Podobnie gdy ciało Chrystusa traci równowagę, pojawia się choroba (...) Zdrowie powróci tylko, kiedy wszystko powróci do równowagi. Zadaniem przywództwa kościoła jest odkrywać i usuwać choroby i bariery stojące na przeszkodzie wzrostowi, tak aby naturalny, normalny wzrost mógł się pojawić". [1, str. 16]

Scott Peck, osławiony autor "The Road Less Traveled" (Droga Mniej Uczęszczana), używa tej samej analogii. "Istnieje taki termin, którego używają terapeuci; jest to 'opór'", pisze w "Reflections of Leadership" (Refleksje na Temat Przywództwa), "odnosi się on do ludzi, którzy nie chcą lub nie życzą sobie być uzdrowionymi lub nawróconymi, więc stawiają opór." [5, str. 92]

Książka "The Change Agent's Guide to Innovation in Education" (Podręcznik lidera wprowadzającego przemiany - innowacja w edukacji) Ronalda G. Havelocka ukazuje sprawy tak, jak się one mają. Ten popularny podręcznik dla liderów transformacji był dotowany przez Amerykańskie Biuro Edukacji oraz Departament Zdrowia, Edukacji i Opieki Społecznej w 1973 i otrzymywał tę rządową dotację do lat 80 tych. Od tego czasu, stał się podstawą szkolenia nauczycieli, pastorów, polityków i agentów do spraw przemian w różnych dziedzinach. Kilka lat temu promowany był na stronie churchsmart.com (strona została usunięta).

Porównując model przemian Havelocka z procesem zarządzania nauczanym przez Boba Buforda, Ricka Warrena i ich wspólnego mentora Petera Druckera, można szybko dostrzec podobieństwa. Wszystkie używają tych samych podstawowych formuł ubranych w inne słowa, frazy i ilustracje. Tak jak PZZ, książka Havelocka uczula animatorów przemian by uważali na opornych: "Wiele systemów społecznych także posiada członków, którzy przyjmują aktywną rolę oponentów lub krytyków innowacji. Są to obrońcy systemu takiego jaki istnieje, samozwańczy strażnicy moralnych, etycznych i prawnych standardów (...).. Oponenci różnego pochodzenia odnieśli wiele sukcesów w zapobieżeniu lub zwolnieniu tempa przeróżnych innowacji." [2, str. 120]

"'Oporni' mogą zostać rozpoznani gdy mówią wcześniej głośno na temat innowacji lub dlatego, że przychodzą do ciebie z obiekcjami (...) Ważne jednak jest aby próbować zidentyfikować opornych zanim dojdą do głosu na temat jakiejś konkretnej innowacji." [2, str. 122]

Charlotte Iserbyt w swojej książce "The Deliberate Dumbing Down of America" (Celowe znieczulanie Ameryki), dzieli się swoimi obserwacjami ze spotkania, w którym uczestniczyła wiele lat temu, gdy pracowała dla Amerykańskiego Departamentu Edukacji: "Prezenter (animator przemian) uczył nas jak 'manipulować' podatnikami/rodzicami, by zaakceptowali kontrowersyjne programy. Wyjaśnił jak rozpoznać 'opornych' w danej społeczności i jak obejść ich opór. Instruował nas w jaki sposób udać się do szanowanych członków społeczności (...) aby wmanipulować ich w popieranie kontrowersyjnych/nie-akademickich programów oraz w niewłaściwe wyrażanie na temat oponentów (...). Opuściłam ten kurs z moim cennym podręcznikiem 'The Change Agent's Guide to Innovations in Education' pod pachą czując się źle na żołądku i w całkowitym sprzeciwie wobec tego, w co byłam zaangażowana. To nie był naród, w którym wzrastałam; coś poważnie niepokojącego wydarzyło się pomiędzy 1953, gdy wyjechałam za Stanów a 1971, kiedy wróciłam." [4]

2. Oszacuj oponentów i oceń stopień ich oporu. Negatywne lub bezkompromisowe postawy zostaną wyśledzone przez użycie wyszukanych systemów danych, które monitorują każdego członka. "Ciągła informacja zwrotna" z tychże systemów wysokiej technologii (udostępnionych dla wielu wielkich kościołów poprzez Sieć Przywództwa Boba Buforda) dostarcza danych potrzebnych by dokonać koniecznych przystosowań. Jest to częścią "Całkowitego Zarządzania Jakością". Jak czytamy w "The Change's Agent's Guide": "Oponenci powinni być osądzeni za względną przemądrzałość oraz wpływ." [2, str 122]

Tu dokładnie pasują sugestie PZZ:

"Traktuj każdą nową inicjatywę jako eksperyment (...) Ludzie są mniej oporni wobec krótkoterminowych eksperymentów niż wobec 'trwałych' zmian (...). Eksperyment sygnalizuje, że liderzy nie mają wszystkich odpowiedzi. Eksperymenty dają ludziom większe pole do uczenia się, doskonalenia i wynalazczości przy mniejszym ryzyku reperkusji (...) Mierz, mierz i jeszcze raz mierz. Naukowiec zanim rozpocznie jakiś eksperyment definiuje pożądany rezultat i ustala procedury pomiaru wyniku. Włączenie pomiarów wymaga jasności co do celu oraz procesu oceny postępu." [3. str. 82]

"Nieustannie nadzoruj poziom zaangażowania. Zdrowe społeczności posiadają dobre systemy uzyskiwania informacji zwrotnej. Kiedy pojawia się zmiana, poziom zaangażowania będzie się różnił. Dla niektórych ludzi jakakolwiek zmiana wymaga 'wycofania się z emocjonalnego konta bankowego' (Covey, 1989) Kiedy konto jest nadwyrężone ludzie stają się niechętni by podejmować kolejne przemiany. Kiedy liczba wycofujących się wzrasta liderzy przemian powinni celowo uzupełnić konto poprzez akty uprzejmości, dobre porozumienie, miłość i troskę." [3, str. 104]

3. Zaprzyjaźnij się, zaangażuj i przekonaj oponentów z pogranicza. Udział w dialogu małych grup może zachęcić takich oponentów do tego by wymienili swe tradycyjne przekonania na bardziej "elastyczną" społeczność. Niektórzy przemyślą swe obiekcje i podporządkują się wymaganiom grupy. Inni cicho sami odejdą.

"Przymusowa władza zwiększa tylko opór" - napisał Robert Vanourek w książce Reflections on Leadership (Refleksje o Przywództwie) - "Zamiast tego powinny zostać użyte umiejętności lidera w zakresie uprzydatniania grupy. Pomysły powinny pochodzić od grupy. Wtedy liderzy mogą upraszczać je w przekonywujący sposób. Wtedy można zdobyć poświęcenie dla wizji" [5, str. 301]

Słowa "uprościć je" oznaczają przekształcenie i zaadaptowanie poglądów grupy do zaplanowanego uprzednio rezultatu - przebiegły i subtelny sposób wywołania wrażenia, że to właśnie oni poczęli i "posiadają" rezultaty. Strategia ta dobrze się sprawdza na forum wielu społeczności na całym świecie. Tak jak Ronald Havelock napisał w swojej książce "Change Agent's Guide": "Wzrost presji przeciwko siłom oporu zwykle zwiększy presję oporu. Dość często, choć nie zawsze, najmądrzejszym i najbardziej efektywnym sposobem działania jest skoncentrowanie się na możliwościach zrozumienia i zredukowania oporu niż na próbach przezwyciężenia go." [12, str. 301].

Najbardziej efektywnym rozwiązaniem jest przyjacielska perswazja. "Dla dobra jedności, nie możemy pozwolić aby różnice nas podzieliły", napisał Pastor Warren. "Musimy skupiać się na tym, co ma największe znaczenie, czyli na tym, by kochać się nawzajem, tak jak Chrystus kocha nas i realizować pięć celów, które Bóg wyznaczył dla każdego z nas i dla swojego Kościoła." [6, str. 161]

To brzmi dobrze. Jak jednakże zaniepokojeni chrześcijanie mogą przyjąć jedność, która pociąga za sobą kompromis z prawdą? Tylko wtedy, gdy jestesmy skupieni na Jezusie i Jego Słowie, możemy dzielić się Jego miłością agape w coraz bardziej mrocznym świecie. Dla Jego Imienia nie możemy pozwolić by ludzka wizja jedności zmuszała nas do pomniejszania Jego prawdy.

Animatorzy [liderzy] przemian nie mają zbyt wiele tolerancji dla takiej bezkompromisowej pozycji biblijnej. Staje ona na drodze do całkowitej i ciągłej przemiany. Dlatego PZZ ostrzega swoich czytelników aby pozostali czujni, nadal promowali wizję (lub cel) i budowali wsparcie w zgromadzeniu. Zauważmy, że to strategiczna wizja, a nie Duch Święty, muszą kierować tym procesem:

"Nigdy się nie zatrzymuj. Proces przemiany tak naprawdę nigdy się nie kończy. (...) Sztuka przywództwa polega na tym, że wiesz kiedy się zatrzymać, a kiedy przeć do przodu (...). Łatwo jest zostać uśpionym przez przedwczesne uczucie zwycięstwa po pierwszej rundzie wprowadzania czegoś w czyn. Ustalony przedtem rozmach i ustawienie będą:

- promować wizję (...) aby skłonić do wysiłku całe zgromadzenie
- stopniowo łamać stałe miejsca oporu
- wpajać nowe podejście do strategicznego, kierowanego wizją podejmowania decyzji w zgromadzeniu
- tworzyć systemy, które pomogą kościołowi (...) utrzymać lub zwiększyć jego wpływ na społeczność lokalną." [3, str. 93]

"Nie ma żadnego 'kolejnego kroku', lecz proces przemian nigdy się nie kończy. Osiem stadiów procesu zmian musi być często rewidowane. Cykl ten staje się częścią kultury danego zgromadzenia i jego sposobu życia." [3, str. 94]

4. Zepchnij bardziej wytrwałych oponentów na margines. Przeszkadzają oni postępowi i podkopują potrzebną jedność, rozpęd i pasję dla przemian. Dlatego też pastorzy często sugerują 'rozłamowym' członkom, że mogliby być szczęśliwsi gdzie indziej. Kiedy niezadowoleni członkowie opuszczą zbór, to zwykle, w poddaniu swemu Panu, są posłuszni prośbie pastora, aby nie rozmawiać z nikim o przyczynach swego odejścia. Zgromadzeniu mówi się, żeby nie zadawano żadnych pytań. Tak oto liderzy przemian unikają potencjalnych konfliktów. PZZ podsumowuje ten etap następująco:

"Jakaś utrata członków kościoła jest możliwa podczas procesu przemian. Nawet na tym późniejszym etapie, niektórzy zadecydują, że nie przystają do wizji i muszą odejść. Gdy to się dzieje, liderzy muszą być chętni, by pozwolić ludziom znaleźć inne miejsce oddawania czci Bogu (...). Najpoważniejszym błędem jest pójście na kompromis wobec wizji po to, by zachować kilku członków. Animatorzy przemian muszą być także gotowi poradzić sobie z tymi, którzy 'zostają i walczą'. Kiedy opór staje się jawny i destrukcyjny, niemożność poradzenia sobie z tym problemem jest gorsza niż lekarstwo. Biblia daje jasne zasady radzenia sobie z takimi konfliktami w Mat 18." [3, str. 91]

W rzeczywistości Ew. Mateusza 18:15-17 ukazuje Boży sposób rozprawienia się z grzechem - złamaniem Bożego prawa lub wskazówek - a nie z kimś, kto w posłuszeństwie Bożemu Słowu, trwa mocno w swoich przekonaniach. Jednak pomimo narzuconej tolerancji wobec moralnych i duchowych grzechów w ruchu Wzrostu Kościoła, mało jest tolerancji dla tych, którzy wydają się być nieposłuszni odgórnemu mandatowi tego manipulacyjnego systemu zarządzania. Zaprzedany pragmatyzmowi pomija on często wersety takie jak Dzieje Apostolskie 5:29 "Powinniśmy słuchać raczej Boga niż ludzi."

Pastor Warren jest bardziej subtelny. Kształtuje jednakże pewną postawę, która rodzi nietolerancję i osąd wobec ludzi, którzy przekraczają jego poprawne politycznie wytyczne dotyczące jedności i racjonalnego współdziałania. Tak jak widzieliśmy wcześniej, stawia on znak równości pomiędzy szczerymi chrześcijanami podważającymi przyjęcie światowej metodyki, a zarazkami i chorobą ciała. Wzywa on też przywództwo kościelne by "usunęło oporne wobec wzrostu choroby i bariery tak, aby mógł zachodzić naturalny, normalny wzrost." [1, str. 16]

Co to za bariery? Czy są to myśli i działania, które Biblia nazywa grzechami, czy też postawy i wartości kolidujące z psychologicznymi kryteriami politycznie poprawnego 'zdrowego kościoła'? Zgodnie z tym co Pastor Warren pokazuje na kartach "Życia świadomego celu", łatwo jest udowodnić cokolwiek, byle tylko ubrać to w światowe pojęcia psychologii w krótkich, prostych lub sparafrazowanych wersetach biblijnych, w dodatku wyjętych z kontekstu.

5. Oczerniaj tych, którzy 'zostają i walczą'. W tym stadium, pozwala się, a nawet zachęca, by krążyły negatywne etykiety, oskarżenia oraz obmowy. Oporni - teraz nazwani odszczepieńczymi podżegaczami - obwiniani są za brak jedności, za spowalnianie procesu przemian, i za przeszkadzanie kościołowi w oddanym skupieniu się na swej najważniejszej misji, wizji lub celu.

Rozważ subtelne sugestie i negatywne etykiety, które pastor Warren przyczepia podważającym jego celem wiedziony system: "Biblia ani słowem nie wspomina o samotnie żyjących świętych czy duchownych - pustelnikach, którzy odizolowali się od reszty wierzących (...)" [6, str. 130]

"Współczesna kultura niezależnego indywidualizmu zrodziła wiele duchowych sierot - 'chrześciajn - skoczków', którzy przeskakują z jednego kościoła do drugiego i nie utożsamają się z żadnym z nich, żadnemu się nie poświęcają ani za żaden nie biorą współodpowiedzialności. Wielu uważa, że można być 'dobrym chrześcijaninem' bez przyłączania się (lub nawet uczęszczania) do kościoła, lecz Bóg na pewno nie zgodziłby się z tym." [6, str. 132-133]

"Kościelna rodzina wyprowadza cię z egocentrycznej izolacji." [6, str. 133]

"Izolacja rodzi złudzenia". [6, str 134]

Zauważcie negatywną implikację w każdym stwierdzeniu. Mówiliśmy wcześniej o kilku Bożych samotnych wierzących. Ufając tylko Bogu umacniali się w Duchu. Ci, którzy z trudnościami i długo szukali biblijnego kościoła z solidnym nauczaniem i budującą społecznością, mogą się identyfikować z tymi, których Rick Warren wyszydza jako 'wierzący - skoczkowie. A 'izolacja' wiernego chrześcijanina, który jest posłuszny Bożemu wezwaniu do oddzielenia od świeckości i niebiblijnej społeczności rodzi czystość, a nie złudzenia. [2 Koryntian 6:12-18]

A jednak zwodnicze i nieuczciwe etykiety nadal podkopują wiarygodność wiernych Bogu chrześcijan. W artykule "165 członków wyrzuconych z kościoła Gardendale Baptist", Brad Olson napisał:

"Członkowie Kościoła Baptystów Gardendale głosowali w niedzielę aby wyłączyć ok. 165 członków swojego zgromadzenia ponieważ nie wspierali oni przywództwa swego pastora (...). W liście do kongregacji, Micah Davidson, pastor kościoła, zwołał spotkanie po nabożeństwie z okazji chrztu 18 lipca, na którym członkowie głosować mieli nad następującym stwierdzeniem: 'Pastor Micah jest powołanym przez Boga pastorem Gardendale i prowadzi nas w Bożym kierunku lub nie.' (...) 'Jeśli kościół zagłosuje abym pozostał', napisał 'ci, którzy zagłosują przeciwko mnie, będą natychmiast usunięci z członkostwa w rodzinie'.

"Wynik głosowania brzmiał 750 na 165 na korzyść pastora, według Johna Gilberta, pastora administracyjnego kościoła. Natychmiast po tym potwierdzającym głosowaniu, członkowie głosowali, by odebrać członkostwo tym, którzy głosowali przeciw Davidsonowi. Gilbert pisze, że wszyscy z tych 165 członków 'usuniętych z członkostwa' mogli powrócić do kościoła jeśli podpiszą 'przymierze jedności kościoła.' (...)

"Gilbert pisze, że spór wypuchł wokół przywództwa Davidsona i zmian w niektórych programach kościelnych: 'Większość z tego koncentrowała się wokół przywództwa Micaha.' stwierdził Gilbert. "Niektórym się ono podobało, niektórym nie. Ta cała sprawa jest jak rozwód. Masz nowe przywództwo, a niektórzy ze starego decydują, że nie chcą iść za nowym.'

"Nasz kościół jest całkowicie skupiony na dotarciu do ludzi w lokalnej społeczności (...). Niektórzy chcieli poświęcić niektóre osobiste preferencje (odłożyć obraźliwe fragmenty Pisma i biblijnego nauczania by zdobyć więcej członków?) i tradycje, a niektórzy nie."

"Gilbert powiedział, że opozycja w kościele hamowała jego postęp. Powiedział, że członkowie nie mogli głosować nad każdą decyzją podejmowaną przez Davidsona, ale mogli głosować czy był on powołany przez Boga by być pastorem. Nie mogli tak dalej pozwalać na 'plotki, oczernianie i dezinformację', powiedział." http://www.caller.com/ccct/cda/article_print/0,1983,CCCT_811_3050141_ARTICLE-DETAIL-PRINT,00.html

Plotki, oczernianie i dezinformacja? Stwierdzenia tych, których siłą zmuszono do opuszczenia społeczności, którą kochali ukazują, że ich troska o zmianę na bardziej współczesny model miała podstawę. Podczas transmitowanego na żywo wywiadu pewna kobieta we łzach wyraziła zarówno ból odrzucenia jak i niejasne nowe reguły mające rządzić kościołem. Tak właściwie dezinformacja wydaje się pochodzić od nowego pastora i innych zarządców kościoła, mających mało tolerancji dla kogokolwiek podważającego ich absolutną władze i niebiblijne nakazy. Nic dziwnego, bo przecież współcześni liderzy kościelni są szkoleni, by używać twardych słów po to, aby zdyskredytować dysydentów.

W recenzji do książki "Making Change Happen One Person at a Time; Assessing Change Capacity Within Your Organization" (Przemiana każdej kolejnej osoby: ocenianie podatności na przemiany w twojej organizacji) oponenci zostali nazwani 'kąkolem na polu pszenicy'" [7] Innymi słowy, został użyty negatywny biblijny obraz, aby zniesławić, tych, którzy nie mogli się przystosować. Płynący z falą przemian z kolei nazwani zostali 'polem pszenicy''.

Oporni to kąkol: "Na przeciwnym końcu spektrum przywództwa są oponenci, którzy przypominają kąkol na polu pszenicy. Wydają się przychylni przemianom, lecz używają coraz to subtelniejszych środków taktycznych by powstrzymać organizację od osiągnięcia jej celu." [7]

Tam, gdzie rządzi pragmatyzm, wszystko jest dozwolone. "The Change Agent's Guide to Innovation in Education" mówi nam: "Czasami współpraca nie zdaje sprawy, i gdy tak się dzieje, istnieje wiele alternatyw, które należy wziąć pod uwagę, od całkowitego opuszczenia do całkowitego zwiedzenia." [2, str. 131]

Bez wątpienia, wielu jest zwodzonych. A wszyscy, którzy wchodzą w proces 'kierowanej przemiany' mają tendencję do dzielenia jego wrogości wobec opornych. Niektórzy z was mogą zidentyfikować się z pastorem, który nadesłał nam następujący list:

"Jestem pastorem małego zgromadzenia w Australii, które wyrosło z pragnienia PRAWDY (...). Będąc okrzyknięty buntownikiem i pozbawiony Bożego porządku za podważenie starszego przywództwa dużego kościoła (którego byłem pastorem) - i będąc ukarany przez pastora seniora i starszych, ponieważ śmiałem odnieść się do naszych błędów, a nawet podważyć wizję i programy kościoła (przynoszące więcej zranień niż uzdrowienia) - wraz z żoną wkrótce znalazłem się 'bez kościoła'.

Mając za sobą bolesne przeżycia osamotnienia i duchowego odrzucenia, szukałem Boga w poście i modlitwie przez tydzień w samotności (...). Nasz wspaniały i wierny Ojciec niebieski w końcu dokonał przełomu i po wylaniu morza łez, złamaniu oraz pokucie za grzechy samodzielnych wysiłków i prób zadowolenia człowieka raczej niż Boga, zostaliśmy poprowadzeni na Jego pustynię na więcej prób i testów. Wzrośliśmy w wierze i wkorzeniliśmy się bardziej w Jego Słowo niż kiedykolwiek przedtem, i w Nim jedynie odnaleźliśmy ratunek i siłę. Od tego czasu Bóg poprowadził nas przez czas badania Pism oraz modlitwy i postu za Jego Kościół. Z czasem Bóg przysłał tych, którzy tak samo zostali 'odrzuceni' lub opuścili kościół, bo nie mogli dłużej tolerować grzechu, kompromisu lub zwodniczych nauk, i oto zaczęliśmy się spotykać i oddawać chwałę w domach tak jak w 2 rozdziale Dziejów Apostolskich. Teraz spotykamy się razem co tydzień i wzrastamy w Jego wspaniałym Słowie i biblijnej społeczności.

Książka Ricka Warrena "40 dni Celu" szturmem zdobywa ten kraj i prawie każdy kościół ją stosuje. Zanim ja jeszcze otworzyłem, odczułem ciężar na sercu i ostrzeżenie w duchu (...) zacząłem czytać. Słysząc o tym jakiego zniszczenia dokonała w niektórych kościołach lata wcześniej jego poprzednia książka "Kościół świadomy celu", byłem jej niechętny, lecz moim obowiązkiem było przynajmniej zapoznać się z materiałem. Niedługo po rozpoczęciu lektury zacząłem dostrzegać zwiedzenie, nie tak bardzo poprzez to, czego uczył, lecz poprzez to czego brakowało (...)"

6. Ustal zasady, regulacje, prawa i wytyczne dla uciszania, ukarania lub pozbycia się oponentów. W Saddleback każdy nowy członek musi podpisywać "Przymierze członkostwa" Zawiera ono taką niewinną obietnicę: "Będę chronił jedność mojego kościoła (...) przez naśladowanie przywódców." Przymierze to jest poparte takimi wersetami jak Ef 4:29: "Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych (...)" oraz Hebr 13:17: "Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę". Jednak oparcie się na Słowie Bożym nie jest przecież tym, co Biblia nazywa "nieprzyzwoitą mową". A jeśli przywódcy kościoła naśladują światowy system zarządzania bardziej niż Boga, to nakaz "Bądźcie ulegli przewodnikom (...) i poddani (...)" byłby obalony przez inne odnośne fragmenty. Gdy na przykład przywódcy religijni w Jerozolimie powiedzieli Piotrowi i Janowi by zaprzestali nauczać 'w imieniu Jezusa', oni odpowiedzieli:

"Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga, sami osądźcie; My bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy." [Dzieje Apostolskie 4:19]

Doradca kościelny do spraw zarządzania oraz pastor wewnętrzny Jim Van Yperen mógłby się nie zgodzić. Nauczając na temat poddania w zborze gdzie wynajęto go by prowadził proces przemiany, powiedział:

"Grzechem jest nie poddać się (...). A gdy zaprzecza się, że to jest grzech, powstaje kolejny problem. To właśnie chce uczynić szatan. On chce nas rozdzielić. A jeśli może on mi wmówić, że ja mam rację a ty nie, tak, że ja nie poddam się tobie, bo jesteś 'szalony' lub bo cię nie lubię, albo nie będę cię słuchał, albo nie przyjdę do kościoła (...) jest to akt grzechu. Jest to bunt. Jest to grzech. Musi być wyznany, odpokutowany i przebaczony. Większość z tego, co dzieje się w kościele i wpędza nas w kłopoty to właśnie te grzechy relacji, które chcemy minimalizować i powiedzieć; "Nie, po prostu się nie zgadzam.' Porozmawiajmy o niezgodzie. Nie ma zbyt wielu rzeczy co do których masz prawo się nie zgodzić." [8]

Van Yperen napisał w 1997 rozdział do książki George'a Barny "Leaders on Leadership" (Przywódcy o przywództwie) pod tytułem "Oczyszczający Ogień przywództwa". "Lider nad liderami" - nazywa go Barna. Podobnie jak inni wiodący agenci przemian, jest on "strategiem marketingowym i konsultantem do spraw komunikacji, który pracował z różnorodnymi kościołami, organizacjami parakościelnymi oraz organizacjami niedochodowymi w obszarach rozwoju wizji, strategicznego planowania, porozumiewania się, rozwoju środków oraz rozwiązywania konfliktów."

Jego międzynarodowy wpływ czyni ważnym jego następne stwierdzenie. Zauważ nacisk na kolektywne, holistyczne lub 'systemowe myślenie' - jeden z najważniejszych rezultatów nowego światowego systemu zarządzania oraz procesu osiągania konsensusu. Rozważ daleko idące implikacje tej postmodernistycznej zasady:

"Myślcie kategoriami całości, nie części (...) Bóg widzi grzech jako odpowiedzialność całej społeczności. Gdy jedna osoba w społeczności grzeszy, cała społeczność ponosi winę " [9]

Widzieliście dowody na holistyczne poglądy pastora Warrena w rozdziale o "Jedności i Społeczności". Niektóre z następujących zasad także odzwierciedlają kolektywny ideał. Przekraczanie ich otwiera drogę dla różnego rodzaju kar:

"Bóg błogosławi wspólnoty, które cechuje jedność. W pewnej kongregacji w USA każdy z członków podpisuje przymierze, w którym zobowiązuje się chronić jedność tej społeczności. W rezultacie kościół ten nigdy nie był areną konfliktu mogącego zagrozić jego wewnętrznej i duchowej integralności." [6, str. 167]

"Zasady Wzrostu Ricka (...). Trzecia: nigdy nie krytykuj tego, co Bóg błogosławi, nawet jeśli taki styl służby ci nie odpowiada." [1, str. 62]

Kto może stwierdzać, co Bóg błogosławi? Czy wzrost przychodzi od Ducha Świętego czy też poprzez najnowsze strategie modyfikacji zachowań? Testy, które mierzą postęp w kierunku zaplanowanych uprzednio wyników nie rozpoznają duchowych wpływów - czy to pochodzących od Boga czy od innych sił. Podobnie jak szkoły publiczne, mierzą one osobistą zmianę w stosunku do kolektywnego myślenia oraz gotowość do współpracy, lecz nie mogą przetestować serca lub zmierzyć posłuszeństwa wskazaniom Ducha. Pozostaje więc pytanie: czy nowych członków przybywa, bo poszukiwali oni Boga, czy też dlatego, że spodobała im się społeczność, gdzie można się czuć dobrze, polubili poczucie przynależności i bezwarunkowy szacunek?

Posłuchajcie słów Jezusa do tłumu zafascynowanego jego przesłaniem i mocą do uzdrawiania. "Zaprawdę, powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście i zostaliście nasyceni. Nie zabiegajcie o pokarm, który ginie lecz o ten, który trwa wiecznie" [Jan 6:25-26].

Niebiblijny nacisk Petera Druckera na sukces poprzez ludzkie standardy powinien wywołać wśród chrześcijan wielki alarm. Co dzieje się z ludźmi, którzy nie pasują do jego projektu o 'produktywnych zasobach ludzkich'? Sarah Leslie, współautorka "Pied Pipers of Purpose", ważnego dokumentu, który czyni zrozumiałymi zawiłości i powiązania kryjące się za nowym systemem zarządzania, napisała: "W literaturze Świadomej Celu natknęliśmy się na liczne odniesienia do pojęcia zwanego 'porzucenie'. Jest to pojęcie Petera Druckera odnoszące się do przedsiębiorstw pozostawiających część swoich niedochodowych przedsięwzięć. W sektorze prywatnym, (kościoły) tłumaczy się to na kościoły porzucające projekty, które nie dają oczekiwanych zdefiniowanych 'rezultatów' (chodzi o to, co można zmierzyć, 'wyniki', itd.) Oznacza to także ludzi, którzy nie podążają za nurtem - ociągających się, którzy nie będą uczestniczyć w transformacji. Podział kościoła widziany jest jako coś dobrego, bo w ten sposób pozbywa się ludzi, którzy blokują postęp w kierunku restrukturyzacji kościoła."

Gdyby ktoś miał na nowo napisać przypowieść o Dobrym Pasterzu, który zostawia dziewięćdziesiąt dziewięć owiec, by szukać jednej zagubionej, czy dziwicie się, że upewniłby się on najpierw, że ta jedna zagubiona owca pasuje do nowych standardów zarządzania?

Jedna ze standardowych zasad dialogu w małej grupie mówi członkom aby szanowali każdą różną pozycję lub punkt widzenia. Nie wchodź na czyjś bezpieczny teren przez sugerowanie, że niebiblijne zachowanie czy styl życia jest grzechem. Podobnie jak mówi nam PZZ: "Stwórz bezpieczne środowisko. Uczestnicy tego procesu muszą odczuwać, że mają prawo do stawiania pytań, podważania przypuszczeń i badania wielu opcji. W planowaniu transformacji nie może być miejsca dla świętych krów." [3 str. 124]

Czy widzicie tu sprzeczność? Nie ma szacunku dla starych poglądów i standardów. Oponenci w łonie kościoła nie mają pozwolenia by poddawać w wątpliwość proces przemian. Dlaczego więc jego animatorzy przemian mieliby zachęcać do stawiania krytycznych wyzwań wobec prawdy w środowisku grupy, które zniechęca do udzielania jasnych Biblijnych odpowiedzi? I dlaczego do transformacji kościołów miałyby być teraz przydatne strategie 'krytycznego myślenia', używane w szkole, by zmienić wyniesione z domu wartości naszych dzieci? Odpowiedź jest prosta, choć szokująca.

Po pierwsze, PZZ mówi liderom chrześcijańskim, że "Celowe użycie krytycznego myślenia by podważyć umysłowe modele danej organizacji jest kluczową umiejętnością. Myślenie krytyczne jest procesem świeżego spojrzenia na jakiś problem poprzez odarcie go z przypuszczeń i skrępowania, które mogły zostać narzucone w przeszłości. Wymaga on zagłębiania się o wiele głębiej niż czuje się z tym dobrze większość grup." [3, str 120-121]

Po drugie, cel animatorów zmian w mega-kościołach pasuje do celu UNESCO dla ogólnoświatowego systemu edukacji. Zatroskani rodzice obserwujący zmieniający się system edukacji będą zaznajomieni z terminem krytycznego myślenia. W glosariuszu naszej książki "Brave New Schools" z 1995, zdefiniowaliśmy je jako 'podważanie tradycyjnych przekonań, wartości i autorytetów uczniów poprzez strategie wyjaśniania wartości i tzw. 'Nauczanie Biegłości'." [zobacz Sex Ed and Global Value" (Edukacja seksualne i globalna wartość) oraz "Three Sets of Meanings of Educational Buzzwords." (Trzy zestawy znaczeń haseł edukacyjnych)]

Nie pomniejszajmy tej ważnej paraleli między szkołą a "Kościołem Świadomym Celu". Słowa i wyrażenia używane przez te dwa systemy mogą się czasem różnić lecz manipulacyjne metody zarządzania i procesy zmian są takie same. Oba pasują do całościowej struktury globalnego systemu zarządzania. Oba zgodziłyby się, że w porządku jest krytykować i niszczyć stare sposoby myślenia i wierzenia, lecz nie jest w porządku krytykowanie globalnej wizji utopijnej przyszłości lub marszu ku solidarności w nowym porządku świata. Zarówno wizja jak i metoda zostały zaplanowane przez liderów socjalizmu już w latach 1945 - 1948, kiedy to Alger Hiss, Julian Huxley i Brock Chisholm (pierwsi szefowie Narodów Zjednoczonych, UNESCO i Światowej Organizacji Zdrowia) nakreślili ambitny plan globalnej solidarności poprzez edukację i standardy zdrowia psychicznego na całym świecie. Ich wizja nie zmieniła się przez ostatnie 59 lat. Co gorsza, jest dziś silniejsza i bardziej do zaakceptowania dla naszej kultury i kościołów niż kiedykolwiek wcześniej. [zobacz: "Legalizing Mind Control" (Legalizowanie kontroli umysłu) oraz "Revolutionary Roots of the UN" (Rewolucyjne korzenie Narodów Zjednoczonych )]

Gdzie do tego potwornego światowego systemu używającego oszustw i modyfikacji zachowań by urabiać 'Zasoby Ludzkie' dla 'Globalnej Siły Roboczej' pasują Bóg Ojciec, Duch Święty i Biblia? Dlatego też szkoły muszą albo zabronić albo przyjąć religię zgodnie z ostatecznym celem naszego globalistycznego zarządcy. I dlatego też animatorzy przemian, którym przydzielono transformację kościołów muszą zdefiniować ponownie biblijne pojęcia, sparafrazować wersety i zdecydować, które prawdy są przydatne, a które obraźliwe. Za swojsko brzmiącymi opisami wizji, misji i celu stoi system , który nie pozostawia miejsca na prawdziwe prowadzenie Ducha Świętego. Nie ma tam miejsca na Boże drogi jeśli nie pasują one do ludzkiego szczegółowego planu przemian.

 

Pewność i pokój pośród zmian i walki

Bóg nigdy nie jest zaskoczony ambitnymi ludzkimi celami i zwodniczymi strategiami. On widzi zarówno koniec jak i początek i ostrzega nas, byśmy patrzyli na znaki tych rzeczy, które nadejdą. Mówi nam żebyśmy wystrzegali się światowych iluzji i obiecuje swoją siłę w naszej słabości. Wzywa nas do oddzielenia się dla Niego nawet gdy kochamy zgubionych i dzielimy się Jego prawdą. Mówi nam, że Jego drogi, Jego prawda i Jego natura, nigdy się nie zmieniają, "bo Jezus Chrystus wczoraj, dzisiaj i na wieki ten sam" [Hebr. 13:8]. Wszechpotężny Ojciec i Pan Starego Testamentu jest cały czas naszym Ojcem i Panem w czasach Nowego Testamentu. I ten święty i sprawiedliwy. "Pan będzie sądził swój lud. Straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga Żywego" [Hebr 10:30].

Poprzez Jego łaskę, jego wierni naśladowcy mogą znaleźć "(...) mocną zachętę do pochwycenia leżącej przed nami nadziei. Jej to trzymamy się jako kotwicy duszy, pewnej i mocnej, sięgającej aż poza zasłonę" [Hebr 6:18-19] Lecz ci, którzy wsiadają do pociągu 'ciągłych zmian', takiej kotwicy nie posiadają. Nie wiedzą też gdzie zakończy się ich jazda skoro porzucają niezmienne prawdy Słowa Bożego. "Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego; końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich. Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa." [Flp. 3:18-20]

Ci, których serca skierowane są ku życiu wiecznemu lecz chodzą z Jezusem w tym życiu, będą dzielić Jego cierpienie i odrzucenie. Nawet Jego uczniowie narzekali na niektóre z jego nauk, co na pewno nie było politycznie poprawne. W Jana 6 czytamy Jego odpowiedź na ich narzekanie: "To was gorszy? Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem, lecz są pośród was tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy są niewierzący i kto go wyda. I mówił: Dlatego powiedziałem wam, że nikt nie może przyjść do mnie, jeśli mu to nie jest dane od Ojca. Od tej chwili
wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło. Wtedy Jezus rzekł do dwunastu: Czy i wy chcecie odejść?" [Jana 6:61-67]

A co z tobą? Chodzenie za Jezusem może oznaczać mówienie niechcianych prawd, dzielenie hańby krzyża i oddzielenie się od tłumu. Lecz gdy spotykasz się z wrogością, odrzuceniem i porzuceniem, Jezus tam jest - łagodząc ból i zastępując go swoją słodką obecnością.

Po przeczytaniu otwierającego listu Pat Johnson zapytałem ją w jaki sposób Bóg wzmacniał i podtrzymywał ją w czasie bolesnego wyłączenia z rodziny kościelnej i przyjaciół. Niech jej odpowiedzi was zachęcą:

- Poprzez to, że nigdy mnie nie opuścił, nawet gdy ja odwróciłam się od Niego w zranieniu i złości
- poprzez codzienne przebaczanie mi tego, że radziłam się ciała i miłosierne czekanie na mój powrót do Niego - poprzez przemawianie do mnie głośno i wyraźnie w Jego Słowie
- poprzez pomnażanie mojej wiary, co było modlitwą mojego serca od długiego czasu
- poprzez odwiedzenie mnie od pragnienia natychmiastowej nagrody w tym życiu, tak często podzielane przez rockandrollowe kościoły
- poprzez uczenie mnie, abym miała więcej ufności, że jestem Jego dzieckiem i jestem w stanie słyszeć Jego głos
- poprzez uczenie mnie o Jego zaopatrzeniu
- poprzez pełne miłości odkrywanie mojego własnego grzechu w odpowiedzi na moje unikanie prawdy o nim
- poprzez danie mi wspaniałego męża, który kocha mnie bezwarunkowo, nawet wtedy gdy ta próba testowała nas i nasze małżeństwo
- poprzez przywrócenie mojej relacji z rodzicami i rodzeństwem (myśleli oni, że jesteśmy w sekcie)
- poprzez obdarzenie mnie trójką bardzo aktywnych dzieci, które zmuszały mnie do pracy, skupienia i poczucia miłości, nawet gdy byłam tak bardzo odrzucona (martwiłam się, że odwrócą się od Boga i odrzucą Jego kościół, lecz to jak dotąd nie nastąpiło)
- poprzez odcięcie mojego użalania się nad sobą
- poprzez zachowywanie mnie w zdrowiu i obdarowanie darem biegania
- poprzez zachęcanie mnie przez wierzących w internecie, gdy nie miałam nikogo innego, do kogo mogłabym się zwrócić, a kto rozumiałby dynamikę kontroli kościołów/liderów kościoła
- poprzez wskazanie mi, że nie ma innej drogi niż uniżenie
- poprzez oswobodzenie mnie z niebezpiecznej praktyki zadowalania człowieka (grzech mojego całego życia). Jest to dla mnie bardzo zastanawiające i wymaga wiary, która mogła przyjść tylko z doświadczenia ostrego odrzucenia przez tych, których kochałam i którym ufałam

"Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.

- zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni,
- zakłopotani, ale nie zrozpaczeni,
- prześladowani, ale nie opuszczeni, - powaleni, ale nie pokonani,

zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło." [II Kor 4:7-10]


Przypisy:

1. Rick Warren, The Purpose Driven Church (Grand Rapids, MI: Zondervan, 1995), str. 20
2. Ronald G. Havelock, The Change Agent's Guide to Innovation in Education (Educational Technology Publishing: Englewood Cliffs, New Jersey, 1973) Cytuję za Charlotte Iserbyt (odnośnik 4) "Przewodnik ten, zawierający studium autentycznych przypadków tego jak wprowadzać kontrowersyjne plany zajęć i strategie nauczania lub sprawić by zaadoptowały je naiwne dyrekcje szkół, jest podręcznikiem nauczycieli do wprowadzania zmian w wartościach naszych dzieci. Przewodnik Havelocka był dotowany przez Amerykańskie Biuro do Spraw Edukacji oraz Departament Zdrowia, Edukacji i Opieki Społecznej i otrzymywał dofinansowanie do lat 80tych. Został wznowiony jako drugie wydanie w 1995 przez tych samych wydawców. (od autora: Dlaczego tak jest, że plany i narzędzia transformacji agentów do spraw zmian nigdy się nie zmieniają, podczas gdy rodzicom i nauczycielom powtarza się nieustannie, że muszą być gotowi i chętni na zmiany?)
3. James H. Furr, Mike Bonem i Jim Herrington, "Leading Congregational Change" (San Francisco; Jossey-Bass, 2000). Napisana przez wyżej wymienionych autorów została wydana przez Jossey-Bass, głównego wydawcę Fundacji Petera Druckera (obecnie zwanej Leader to Leader) oraz "Chrześcijańskiej" Sieci Przywództwa założonej przez Boba Bufforda.
4. Charlotte Iserbyt, "The Deliberate Dumbling Down of America"
5. Larry C. Spears (Wydawca) "Reflections on Leadership" (New York: John Wiley&Sons, Inc., 1995); str 92, 301
6. Rick Warren, The Purpose Driven Life (Grand Rapids, MI:Zondervan, 2002).
7. Book Review:Making Change Happen One Person at a Time: Assessing Change Capacity Within Your Organization (Amacon, 2000), umieszczone pod adresem http://www.booksunderreview.com/Society/Genealogy/Surnames/Organizations/Organizations_13.html
8. Jim Van Yperen. Spisane z taśmy. Chain of Lakes Community Bible Church (CLCBC), Illinois, niedziela wieczór, 14 kwiecień 2002
9. George Barna, "Leaders on Leadership" (Ventura, CA:Regal, 1997), str 254.