Przypuśćmy, że pewna grupa przywódców kościołów protestanckich wynajęła znanego w świecie eksperta w dziedzinie marketingu, żeby zwiększyć skuteczność docierania do słuchaczy i usłyszeć kilka wskazówek na temat pójścia "z duchem czasu" w dziedzinie głoszenia Ewangelii. Po kilku miesiącach jego pracy następuje zebranie, na którym ekspert przedstawia swoje spostrzeżenia i wnioski. Podsłuchajmy tę rozmowę...

"Chcecie, by wasze kościoły były bardziej popularne i odniosły sukces. Nie mam do was o to pretensji. Myślę, że z moim doświadczeniem w dziedzinie marketingu, jestem w stanie wam pomóc. Przede wszystkim, musicie zrozumieć, że dzisiaj, w dobie postmodernizmu, ludzie przychodzą tam, gdzie im się podoba. Jak pokazują sondaże, istnieje kilka podstawowych nauk chrześcjańskich, których ludzie nie lubią. Jeśli chcecie, żeby frekwencja była większa, a wasz kościół lubiany, musicie odpowiednio dopasować głoszone przesłanie.

Na przykład, sugerowanie słuchaczom, że człowiek jest z natury grzesznikiem i wrogiem Boga, oraz że sam nie jest w stanie zrobić nic, co mogłoby ten stan zmienić, jest po prostu obrażające. Jeśli wmówicie ludziom, że ich największe wysiłki i najwspanialsze idee są pozbawione chwały Bożej, to przestaną dążyć do doskonałości. A przecież te wszystkie pośmiertne notatki w gazetach, mówiące o ludziach, którzy coś w życiu osiągnęli, muszą mieć w sobie jakieś ziarno prawdy.

Twierdzenie, że dobre uczynki grzesznika mogą wyglądać dobrze w oczach ludzkich, lecz nie mają wartości przed Bogiem, jeśli chodzi o wstęp do nieba, jest czystym marketingowym samobójstwem - musicie proponować klientom takiego Boga, który nie jest krytyczny wobec ludzkich poczynań, lecz stale zachęca człowieka.

Psychologia mówi, że każdy ma potrzebę afirmacji. W przeszłości prawda o grzesznej naturze człowieka bywała atakowana, a atakujący wiedzieli, co robią. Pelagiusz był na dobrym tropie, gdy przyznał człowiekowi możność samodzielnego zbliżenia się do Boga. Czytałem o pewnym dziewiętnastowiecznym ewangeliście nazwiskiem Charles Finney, który był przywódcą słynnego przebudzenia. Powinniście się od niego uczyć, gdyż on odrzucił teorię, że człowiek jest z natury grzesznikiem... .

W dzisiejszych czasach problem poczucia własnej wartości stał się bardzo ważny i popularny. Jeśli wykażecie wrażliwość na potrzeby uczuciowe ludzi, to będzie trzeba jakoś przeredagować doktrynę o grzeszności ludzkiej natury. Po co promować towar, którego nikt nie chce kupić? Tak się nie robi dobrych interesów. Jeśli pragniecie poprawić czyjeś samopoczucie, nie raniąc wewnętrznego dziecka w tych, którzy odwiedzają wasze kościoły, musicie skończyć z tak zwanymi "namaszczonymi kazaniami o grzechu".

Poza tym, żyjemy dzisiaj w rozwiniętym społeczeństwie - nie jesteśmy już prymitywnymi dzikusami. Nauczanie, że Bóg żąda krwawej ofiary dla zmazania grzechów, jest promowaniem przemocy. Jeśli zdarzy się, że wśród waszych gości znajdzie się jakiś aktywista ochrony praw zwierząt, to jak zareaguje na starotestamentowe opowieści o całopalnych ofiarach? Pomyślcie o biednych, małych barankach... .

Mimo to, musicie oczywiście podkreślać znaczenie przebaczenia. Przebaczenie jest bardzo popularne i pełni funkcję terapeutyczną. Poza tym, stanowi ważny element pozytywny z psychologicznego punktu widzenia. Chciałbym tylko zasugerować, żebyście nieco zmodyfikowali punkt odniesienia - zamiast mówić o przebaczeniu na podstawie wylanej krwi, podkreślajcie dobroć Boga. Bóg przebacza, ponieważ jest dla nas dobry i my powinniśmy być dobrzy dla innych, przebaczając im. W wyniku tego delikatnego przesunięcia środka ciężkości w waszym przesłaniu ludzie polubią Boga. W rezultacie, polubią również was i zaczną przychodzić do waszych kościołów. W ten sposób odniesiecie sukces.

Zaznaczam jednak, że wątku grzechu i krwawej ofiary nie należy całkowicie eliminować - trzeba prostu zepchnąć go na margines. Podkreślajcie, że nadal wierzycie w jedno i drugie, lecz w praktyce nie mówcie o tym zbyt szeroko.

Jeden z kościołów na przedmieściach Chicago odniósł wielki sukces, ponieważ skoncentrował się na potrzebach klientów. Jedynie w wyjątkowych przypadkach mówi się tam o grzechu i krzyżu. Przywódcy wykazali tak dalece idącą wrażliwość na uczucia gości, że zrezygnowano nawet z wieszania tego okrutnego narzędzia tortur na ścianie w głównej sali. Uczcie się od nich... .

Jeśli już upieracie się przy tym, żeby kazać o krwawej ofierze i usprawiedliwieniu płynącym z Krzyża, postarajcie się przebrnąć przez to jak najszybciej. Rzeczywistą treścią waszych kazań powinna być zachęta do moralnego, prawego życia - używajcie takich zwrotów jak "chciejmy to..., chciejmy tamto", "Bądźmy tacy...., bądźmy owacy" - obecnie numerem jeden w środowisku jest stwierdzenie "Bądźmy ludźmi prawości, w przeciwieństwie do naszego kochliwego prezydenta [Clintona]". Wychodząc z kościoła, ludzie będą pamiętali wasze ciepłe zachęty i afirmację.

Problem życia codziennego chrześcijan jest bardzo ważny. Upewnijcie się, że jest przedstawiany zawsze w kategoriach samodoskonalenia. Nigdy nie mówcie o umieraniu własnego "ja" - ta idea może być niebezpieczna dla wzrostu kościoła. Musicie sobie uświadomić, że najbardziej dynamiczną siłą w ludzkiej psychice jest właśnie moc własnego "ja". W tym kontekście przestrzegam przed niektórymi stwierdzeniami waszego apostoła Pawła. Nigdy nie głoście na temat "chlubienia się własnymi słabościami", albo postrzegania własnych osiągnięć i poziomu moralnego jako "śmieci". Chrześcijaństwo polega na samodoskonaleniu i dążeniu do doskonałości. Niech to hasło stanie się waszym mottem. Napiszcie je na ścianie za kazalnicą. Pomoże wam to w osiągnięciu szczytnych celów.

Kierując się moimi sugestiami, zbudujecie pełną miłości społeczność wierzących, szanowaną przez miejscową społeczność wszystkich wyznań. Będą was kochać jako miłych, uprzejmych ludzi o szerokich horyzontach. Osiągniecie sukces... . Gdyby któryś z waszych liderów zaczął się niepokoić, że zapożyczacie moje świeckie idee, by na nich budować kościół, popatrzcie na niego ze zdumieniem [nad jego ograniczonością] i odpowiedzcie: "Czyż Biblia nie mówi, że Żydzi złupili Egipcjan?"

To wszystko, co mam do powiedzenia. Teraz idźcie na cały świat i sprzedawajcie wasz produkt!


Tłumaczył Krzysztof Dubis

Copyright: www.ulicaprosta.net