Nauczanie i doświadczenie towarzyszące obecnemu przebudzeniu zachęca do agresji w sensie militarnym. To, co ma być biblijną modlitwą, zamiast do Boga jest skierowane przeciwko ludziom, rzeczom, władzom, zwierzchnościom, a nawet chrześcijanom, aby ich uwolnić od demonicznej inwazji. Oczekuje się, że rezultaty takich modlitw powinny być natychmiastowe. Niektórzy wierzą w powstanie armii Joela, która ma pokazać szatanowi, gdzie jest jego miejsce i tam go wysłać. Ostatecznie wszystko zostanie poddane Królestwu Bożemu, a ziemia będzie odzyskana.

Od momentu powstania Ruchu Późnego Deszczu [Latter Rain Movement] w latach czterdziestych aż do dziś wypowiadane są różne proroctwa na ten temat. "Kościół jest w stanie uśpienia, lecz gdy się obudzi i zjednoczy jako wielka ARMIA, wtedy żadna moc nie będzie w stanie go powstrzymać - jesteśmy skazani na sukces, gdyż połączymy siły w jednym celu: ABY OBJAWIĆ KRÓLESTWO NA OBLICZU ZIEMI" (Szkoła proroctwa, sesja 7, Vineyard Ministries, 1989).

25 lipca 1961 roku Tommy Hicks otrzymał poselstwo w formie wizji, w której zobaczył powstanie wielkiej namaszczonej armii, uzdrawiającej całe rzesze i odpornej nawet na śmiertelne strzały. Owa niepowstrzymana armia miałaby być przenoszona z miejsca na miejsce w ponadnaturalny sposób. Jak widać, jest to element nauczania Objawionych Synów Bożych [Manifest Sons of God]. Według Hicksa przenoszenie przez Ducha Świętego, które przeżył Filip, i które było rzadkością w Nowym Testamencie, ma być normą dla Kościoła czasów ostatecznych. Jak można wytłumaczyć brak spełnienia takiej wizji przez ponad 40 lat? Wymówka jest następująca: Jej wypełnienie jest zależne od nas - jeśli zapowiadane wydarzenia jeszcze nie nastąpiły, to widocznie nie jesteśmy na to gotowi. Cały impet tego ruchu jest oparty na człowieku i Kościele, który ma wprowadzić siłą rządy Chrystusa na ziemi. A potem, gdy już wszystko będzie gotowe, wezwiemy Go do Powtórnego Przyjścia. (I rad nie rad będzie musiał to zrobić).

"Lud Boży rozpocznie rządy i obejmie władzę nad szatanem. Książęta diabelscy zostaną pokonani. Moce ciemności zgromadzone ponad parlamentami narodów zostaną sparaliżowane dzięki zbiorowej modlitwie społeczności wierzących wykorzystującej dany jej autorytet. Gdy berło Jego mocy wyjdzie z Syjonu, wtedy nada narodom prawo. Przepędzi diabła z oblicza ziemi, a lud Boży wypełniając Jego wolę rozpocznie władanie w Jego Królestwie." (Ern Baxter, Narodowa konferencja dla duszpasterzy, Kansas City, wrzesień 1975 r.). Nawet największa jedność w modlitwie nie jest w stanie przyspieszyć wykonania Bożego Słowa lub sprawić wypełnienie Jego woli, dopóki sam Bóg na to nie zezwoli - to nie my siedzimy za kierownicą, lecz On! Wszystko dzieje się według Jego planu, a czasy i pory są wyznaczane przez Ojca. Nikt z ludzi tego nie zmieni.

Bill Hamon powiada: "W tym czasie synowie Boży zostaną w pełni objawieni na ziemi. Rozpocznie się walka duchowa pomiędzy nimi a szatanem i jego aniołami, w wyniku które zostaną pokonane niechrześcijańskie narody tego świata. Kiedy ziemia zostanie już rzucona pod stopy Kościoła, wówczas Jezus powróci i otrzyma Królestwo w rąk swojej "Grupy Chłopczyka" [Manchild Company]." (Bill Hamon, Prorocy i ruch prorocki). Doktryna Objawionych Synów Bożych naucza, że owi nieśmiertelni synowie będą bezgrzeszni stawszy się uczestnikami boskiej natury. Zyskają prawo do nazywania siebie bogami i będą tak nazywani.

Jak stwierdził Copeland: "Istnieje boska klasa wśród istot żywych" (Force of Love [Siła miłości]; kaseta nr 02-0028), program "Praise the Lord w TBN, 5 lutego 1986). Benny Hinn ostrzega: "Powiadam wam, że namaszczenie jest tak pełne chwały, że szatan nie powinien się tutaj pokazywać, bo inaczej rozerwiemy go na strzępy. I ostrzegam go dzisiaj. Ostrzegam każdego demona w tej sali. Lepiej się stąd wynoście, zanim was sami wykopiemy" (Honolulu, 21 stycznia 1999). A potem powiedział: "Teraz wypowiadam proroctwo. Nie nauczam, lecz prorokuję. Wypełnienie tych słów nastąpi a taką pewnością jak to, że Jezus jest Panem (...) Tego samego dnia każdy demon schowany głęboko w waszym domu ucieknie jak tchórz. Nie będzie już w waszych posiadłościach sił demonicznych, ani czarnoksięstwa, ani żadnych diabłów. Nastąpi nie tylko uzdrowienie w Kościele i zbawienie w całym domu, lecz każdy demon, który kiedykolwiek poddawał coś w wątpliwość, każdy diabeł, który atakował was od dnia, kiedy narodziliście się na nowo zostanie dosłownie wykopany z domu przez Ducha Świętego. Czy jesteście gotowi na ten dzień? Coś wspaniałego dzieje się w Ameryce. Bóg niedługo wyrzuci diabła z naszego kraju." (ibid.)

Powyższe nauczanie Benny Hinna ukazuje zdecydowane powiązania z doktryną Późnego Deszczu. I to pomimo szlachetnych przepowiedni wyrzucenia diabła z sali, z domów i z całego kraju. Jednakże ani on, ani nikt inny nie jest zdolny do ich spełnienia. Jezus sam rozprawi się z diabłem i jego królestwem, gdy przyjdzie - do nas należy ratowanie ludzi i wyrywanie ich z królestwa ciemności poprzez zwiastowanie im Ewangelii. G. Warnock stwierdził: "Niewidzialne nadziemskie władze muszą zostać strącone ze swych tronów; zaprawdę już teraz zaczynają odczuwać wpływ niebiańskich sił, gdy synowie Boży wzbijają się na skrzydłach orła, by wziąć autorytet w Duchu otrzymany od Boga. W wyniku tej walki w okręgach niebieskich zostaną one wstrząśnięte, a szatan i jego zastępy zostaną zmuszone do oddania swego królestwa w ręce Synów Bożych. Wszystko, co podlega wstrząsowi, zostanie skruszone przed synami Bożymi. A potem wstąpią oni do samego nieba, przede wszystkim w Duchu, aby objąć władzę w miejscach opuszczonych przez szatana i jego zastępy. Osiągną pozycję, z której będą mogli błogosławić Kościół i związany świat obdarzając go pokojem i życiem" (Warnock, "Feast of Tabernacles" [Święto namiotów], str. 97).

My mamy wyrzucać szatana ze zgromadzeń w miastach i krajach? Dokładnie to, przed czym ostrzega Juda, czyli "bluźnienie istotom niebieskim", jest praktykowane jako norma w tzw. strategicznej walce duchowej. Takie zwyczaje są dzisiaj wprowadzane podczas rozlicznych krucjat przez namaszczonych specjalistów od związywania mocarzy nad miastami. Marsze chwały (np. marsze dla Jezusa itp.) są organizowane po to, by rzucić wyzwanie nadziemskim władzom i zwierzchnościom rządzącym danym terenem.

Tzw. spacery modlitewne są przeprowadzane przez całe grupy, które chodzą po ulicach i parcelach związując mieszkające tam demony, aby uwolnić ludzi do przyjęcia Ewangelii. Coraz więcej wierzących angażuje się w tworzenie tzw. map duchowych, a słowo wiedzy wskazuje miejsca, które należy zaatakować modlitwą o zstąpienie Królestwa Bożego w pełni mocy i chwały. Organizuje się wycieczki i wyprawy modlitewne, a specjalne zespoły jeżdżą od jednego punktu geograficznego do drugiego i burzą duchowe warownie nad określonym terenem. Niektórzy wspinają się na góry, żeby dotrzeć do konkretnych warowni, a nawet wynajmują samoloty i z ich pokładu gromią moce ciemności "przejmując duchową władzę" w powietrzu. Nazwy owych warowni stają się coraz dłuższe - dłuższe nawet od rachunków z miesięcznych zakupów dla rodziny w hipermarkecie. Powstaje cała nowa koncepcja duchowej walki o zwycięstwo ewangelii.

Podczas, gdy modlitwa na spacerze czy publiczne pokazanie przywiązania do Jezusa to czynności godne pochwały, to jednak motywacja jest w tym przypadku zupełnie inna. Jeśli ktokolwiek ma zamiar udać się w podróż, aby wiązać duchowe zwierzchności działające na danym terenie, powinien najpierw zajrzeć do Biblii i sprawdzić, co Słowo Boże mówi na ten temat. Okazuje się, że... absolutnie nic! Mamy do czynienia ze szlachetnymi gestami, którym towarzyszy szerzenie niebiblijnych nauk i wprowadzanie opartych na nich praktyk. Gdy apostoł Paweł zobaczył posągi greckich bogów na Marsowym polu, nie wszczynał żadnej "strategicznej walki duchowej" - nie związywał Zeusa, Afrodyty ani pozostałych mocy czy zwierzchności. Jego orężem było głoszenie prawdy poprzez zwiastowanie Ewangelii. Paweł dawał odpór fałszywym wierzeniom mówiąc o Zmartwychwstaniu, czyli trzecim filarze Dobrej Nowiny. Grecy byli pochłonięci filozofią, jednym z nurtów której był epikureizm. Epikurejczycy uważali, że bogowie stworzyli świat, a potem zostawili go własnemu losowi. W związku z tym nie istnieje życie po śmierci, a człowiek powinien po prostu czerpać radość z dnia dzisiejszego.

W tym punkcie nastąpiło starcie poglądów i zburzenie warowni błędnych przekonań, które trzymały Greków w więzieniu bałwochwalstwa. Tak jak Paweł, my również burzymy warownie fałszu poprzez usuwanie intelektualnych przeszkód w uznaniu Jezusa Chrystusa Panem i Zbawicielem. W tym celu poznajemy wierzenia ewangelizowanych ludzi i rzucamy wyzwanie wykazując ich fałszywość. Walka duchowa zamiast osobistego i otwartego konfrontowania światłości ewangelii z ciemnością grzechu jest dowodem braku odpowiedzialności. Powinniśmy raczej podać racjonalne i biblijne powody, dla których warto się upamiętać i tłumaczyć, dlaczego bogowie tego świata są fałszywi, a słuchacze powinni się ratować przed gniewem jedynego i sprawiedliwego Stwórcy, którego nie znają.

J. Preston Eby wyjaśnia zjawisko Późnego Deszczu jako "wylanie Ducha Świętego (...) które powinno przynieść PEŁNIĘ, natomiast grupa zwycięzców - Synów Bożych, którzy doszli do pełni miary Chrystusowej, zdetronizuje szatana i wyrzuci go z okręgów niebieskich, a potem zwiąże go na ziemi, przynosząc nadzieję uwolnienia i życia wszystkim rodzinom ludzkim." Jak stwierdził Benny Hinn, "zamierzamy pognębić diabła dzisiaj wieczorem" (17 lipca 2000).

Ten sam temat przewija się przez starą doktrynę Późnego Deszczu i współczesne nauki o nowym wylaniu Ducha. Larry Randolf, jeden z liderów Toronto Airport Christian Fellowship (TACF), zdradza w swoim nauczaniu wpływy teologii dominionistycznej [Kingdom Now]: "Gdy Bóg rozwinie to wszystko, a my dotrzemy do końca, wtedy staniemy się narodem - nowym [zbiorowym] człowiekiem na ziemi, który zamanifestuje Królestwo Boże w takim stopniu, że królowie będą siedzieć u naszych stóp i pytać o sprawy Boże" (Toronto, 18 listopada 1994).

Kenneth Copeland mówi o niezwykłej mocy, która będzie onieśmielać ludzi. Mówi: "Bóg zaplanował, by Ciało Chrystusa chodziło po ziemi prezentując taką manifestację Jego obecności w naszym życiu, że albo przerazi to ludzi, albo... przyciągnie ich do Królestwa Bożego!" (Kenneth Copeland, czasopismo "Głos zwycięstwa chrześcijan" ze stycznia 1998, artykuł pt. "Oczekujcie chwały", str. 5-6).

"Kościół stanowi stopy Jezusa. Bóg obiecał Mu: "Będę ćwiczył twoje stopy i użyję ich, by zmiażdżyć twoich przeciwników" (Francis Frangipane, czasopismo "Charisma", lipiec 1993). Biblia mówi, że Bóg pokoju wnet zetrze szatana pod naszymi stopami (Rzym. 16,20). Nie my to uczynimy, lecz Jezus po swoim powrocie.

"Każdy krok Armii Pana w kierunku odrodzenia spowodował powstanie przyczółków w obrębie różnych denominacji, odpowiedzialnych za szerzenie czystości i mocy tej prawdy (...) Nowi rekruci są przyjmowani i szkoleni, a starsi żołnierze oraz generałowie przygotowują się poprzez intensywny trening do następnego boju Armii Kościoła. Należy ustanowić nowy rząd, nowy sposób życia dla milionów ludzi. Jesteście już gotowi, by zwyciężać i królować ze swego tronu zwycięzców!" (Bill Hamon, "The Eternal Church" [Wieczny Kościół] 1981). Ern Baxter: "Lud Boży obejmie władzę i weźmie górę nad mocą diabła. Gdy berło jego [Kościoła] władzy wyjdzie z Syjonu, nada narodom prawo, przepędzi szatana z oblicza ziemi, a Boży lud wypełni Jego cel i rozpoczną się Boże rządy" (MacPherson "Can The Elect Be Deceived" [Czy wybrani mogą zostać zwiedzeni], 1986).

Francis Frangipane: "Wszelka walka duchowa toczy się ze względu na podstawową kwestię: Kto będzie kontrolował rzeczywistość na ziemi - niebo czy piekło? (...) Musimy postrzegać nasze modlitwy, postawy i zgodność z Bogiem jako integralną część procesu ustanawiania rzeczywistości Królestwa Bożego na ziemi!" (Czasopismo "Mainstream", wiosna 1994, str. 10).

Bóg już od dawna kontroluje historię, która zmierza ku ostatecznemu celowi. Chodzi o to, w jaki sposób zostanie on osiągnięty - poprzez działania Kościoła czy dzięki Jezusowi, który sam wszystko uczyni powróciwszy na ziemię. To prawda, że współpracujemy z Bogiem w rozszerzaniu Jego Królestwa na świecie. Jednakże założenie widzialnego Królestwa odbędzie się nagle, podczas Powtórnego Przyjścia Chrystusa - On nie odbierze władzy z rąk Kościoła, który wcześniej zawładnie całym światem.

Po związaniu i rozwiązaniu wszystkiego, Kościół rzekomo odzyska wszystko, co straciliśmy. Fred Price naucza: "Nie wińcie Boga. Lecz (...) On pozwoli, żeby to nastąpiło, ponieważ sam tego nie kontroluje (...) wy to kontrolujecie (...) cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie; cokolwiek rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Związywanie i rozwiązywanie w kategoriach używania autorytetu Chrystusa dotyczące wszystkiego, o co prosimy, wynika z niezrozumienia 18 rozdziału Ewangelii Mateusza. Fragment ten nie naucza o przejmowaniu duchowej władzy nad miastem, lecz o nadal aktualnym autorytecie apostolskim udzielonym uczniom w ramach egzekwowania dyscypliny w Kościele. Nie chodzi tu również o to, że możemy dzięki tej technice uzyskać wszystko, o co prosimy, albo wiązać demony i wysyłać je do otchłani - bez względu na to, jak bardzo byśmy tego pragnęli.

Apostołowie nigdy nie nauczali ani nie praktykowali takich rzeczy. Co więcej, Bóg nie zamieścił ich w swoim Słowie, kierowanym do nas. Pismo mówi, że istniały demony tak potężne, iż sami apostołowie nie mogli ich wypędzić - najwidoczniej nie dysponowali oni wszelką władzą. Czasami musieli o coś prosić w modlitwie, a nie żądać wyznając moc swego autorytetu.

Rod Parsley mówi: "Tuż przed powrotem Jezusa Chrystusa Bóg przywróci Kościołowi wszystko, co diabeł mu wcześniej zabrał" (audycja Breakthrough, 3 października 1999 r.) W którym miejscu Słowa Bożego znajduje się choćby namiastka czegoś podobnego?

Chodzi oczywiście o pieniądze. "Mówię o waszych pieniądzach. Jedną z najwspanialszych rzeczy, jakie wydarzą się w roku 2000, będzie świadomość objawienia danego Kościołowi, mówiącego że jedynie obecne pokolenie otrzymało od Boga słowo dotyczące wielkiego napływu pieniędzy do Królestwa Bożego. Będziemy świadkami największego przepływu bogactwa niewierzących do rąk sprawiedliwych" (Breakthrough, 7 stycznia 2000 r.). To proroctwo jest częścią świadomej, jawnie niebiblijnej propagandy, płynącej z ust wszystkich ludzi głębiej zaangażowanych w "nowe rzeczy". Kryjąca się za nim intencja jest w pewnym sensie szlachetna - wszak dzięki temu bogactwu Kościół będzie mógł głosić Ewangelię wszystkim narodom, a potem nadejdzie koniec. Istnieje jednak poważne niebezpieczeństwo związane z szybkim uzyskaniem bogactwa i władzy, a jest nim oczywiście zepsucie. Należy sobie zadać ważne pytanie: Czy Kościół przygotowuje się do wysyłania misjonarzy w odległe miejsca i czy jesteśmy gotowi porzucić to, co mamy, żeby wypełnić Wielki Nakaz Misyjny? Bóg wcale nie zamierza przelewać wielkich sum na konta ludzi, których serca nie są na to przygotowane. Poza tym, do kogo konkretnie mają być kierowane obiecane strumienie bogactwa? Pamiętajmy o tym, że wypełnianie wielkiego posłannictwa oznacza osobisty kontakt z ludźmi w celu czynienia ich uczniami Jezusa.

Ostateczne uzdrowienie

Benny Hinn: "(...) Wówczas On jednym dotknięciem swojej mocy sprawi, że to wszystko zacznie się dziać (...) ludzie będą wstawać z wózków inwalidzkich i skakać z radości. Niewidomi będą widzieć, głusi usłyszą, a wszelka plaga zostanie zdjęta z Kościoła. To będzie dzień, którego nie zapomnimy do końca życia (...) to dotknie każdy kościół na świecie." (Honolulu 21 stycznia 1999). Następnie Benny stwierdził, że "tego samego, wspaniałego dnia, każdy z naszych niewierzących bliskich narodzi się na nowo". (Ibid.)

Można by powiedzieć, że Hinn dokonuje pewnych nadużyć podczas jednej usługi. Niestety, takie obietnice są składane przezeń już od wielu lat: "Nadchodzi dzień - i jestem tego tak pewien, jak swego imienia - nadchodzi dzień, w którym żaden święty w Ciele Chrystusa nie będzie chorował. Nikt nie zostanie pochwycony ze szpitalnego łóżka. Wszyscy zostaniecie uzdrowieni przed Pochwyceniem Kościoła" (Benny Hinn, program "Praise the Lord", 8 lipca 1996). Kto zatem potrzebuje przyjścia Chrystusa, skoro to wszystko ma się stać bez Niego? Zostaniemy przemienieni w momencie Pochwycenia/Zmartwychwstania - Hinn prezentuje poprawną koncepcję lecz myli się co do momentu jej wypełnienia.

Ze wszystkich stron płyną obietnice, na których budowane są nadzieje wielu ludzi: "W jednym dniu wszyscy chorzy zostaną uzdrowieni, umarli wskrzeszeni, a narody zwrócą się do Boga." (Bob Jones i Paul Cain, "Selections from the Kansas City Prophets" [wybór wypowiedzi proroków z Kansas City], taśma audio).

Kilka lat temu Browne zapowiadał, że obecne przebudzenie będzie się charakteryzować "cudami stwórczymi; puste oczodoły będą wypełniane, ręce i nogi wyrosną z kikutów, a inwalidzi będą wstawać z wózków" (R.H. Browne, Coming Revival [Nadchodzące przebudzenie], str. 24-28). Ostatnio widziałem, jak Benny Hinn zapowiedział stwórczy cud pewnemu mężczyźnie, którego noga została rozerwana w wypadku i lekarze musieli zaszyć do środka metalowy pręt. (Audycja "This is Your Day" 17 lipca 2000). Mężczyzna ten odzyskał czucie w palcach, lecz noga pozostała nie zmieniona, a on nadal utykał. Fakt ten został zinterpretowany jako stwórczy cud dokonany poprzez usługę Benny Hinna. Czyżby? To wspaniale, że stan chorego poprawił się, ale nie nazywajmy tej zmiany czymś, czym ona nie jest. Rod Parsley następująco opisuje efekty chwały Bożej obecnej bez przyjścia Chrystusa: "Kładli chorych i chromych na ulicach, a cień przechodzącego Piotra sprawiał, że wracały im siły. Niektórzy z was będą właśnie pchać wózek z zakupami w hipermarkecie, podczas gdy ktoś obok przy półce z płatkami śniadaniowymi wyskoczy z wózka inwalidzkiego z powodu chwały Bożej spoczywającej na was". (Breakthrough, 7 stycznia 2000). Więcej w tym propagandy niż rzeczywistości.

"Dojdziemy do takiego stanu, że nie będziemy musieli nic mówić - po prostu tam, gdzie wejdziemy, wejdzie wraz z nami Boża obecność. Już zbyt długo byliśmy w przedsionku. Musimy zrobić kolejny krok i wejść w Bożą chwałę" (Breakthrough, 19 września 2000). To jest czysta retoryka Późnego Deszczu. "Mówię o tym, że gdy tylko wejdziemy do sklepu, rak zacznie opuszczać ciała obecnych tam chorych ludzi. Mówię o prawdziwej chwale" (Breakthrough, 19 września 2000).

Hinn posunął się nawet dalej w swoich wypowiedziach na antenie TV: "Widzę, widzę coś zdumiewającego. Widzę całe rzędy trumien ustawionych przed telewizorem. Widzę również, jak ktoś przysuwa je bliżej odbiornika. Gdy się tak zbliżają, widzę jak bliscy biorą zmarłych za ręce i dotykają nimi ekranu, na którym przedstawiane są sprawiedliwe programy. Nie mówię o moim programie, lecz o zwykłych audycjach na antenie. Chwała Boża na naszym kanale będzie tak wielka, że zmarli będą wskrzeszani po zbliżeniu ich ciał do telewizorów" (wypowiedź w TBN, 23 października 1999). Z wypowiedzi Hinna można by wnioskować, że Królestwo Boże zstąpiło na ziemię za pośrednictwem telewizji. To jeszcze nie wszystko - stwierdził on, że oglądać audycje na kanale TBN to jak widzieć niebo. "TBN nie będzie już tylko siecią telewizyjną. Będzie cząstką nieba na ziemi (...) Połączę się z niebem i otrzymam sygnał zwrotny na ziemi - tak jakbyśmy odbierali niebiańską transmisję w telewizji. A więc jeśli chcecie pójść do nieba, zobaczyć niebo i skosztować nieba, włączcie ten kanał." (Ibid.)

Wizje raju nigdy nie będą powszechnie znane po tej stronie nieba. 1 Kor. 2,9-10: "Jak napisano: Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. Albowiem nam objawił to Bóg przez Ducha; gdyż Duch bada wszystko, nawet głębokości Boże". Paweł pisze, że jedynie Duch Boży rozumie stan chwały, którym będziemy się cieszyć w przyszłym świecie - my nie możemy go pojąć za pomocą wzroku i słuchu. Duch Święty posiada znajomość ukrytych Bożych spraw i Jego planów, ponieważ bada wszystko. Te same prawdy są przekazywane w tym samym Duchu wszystkim chrześcijanom poprzez Boże Słowo. Z całą pewnością Paweł nie ma na myśli niczego, co wykraczałoby poza to, co napisał on sam i pozostali apostołowie - wszak sam podkreślił, byśmy nie rozumieli nic ponad to, co napisano [1 Kor. 4,6]. Duch Pański sprawia, że rozumiemy Słowo Boże, a ono wcale nie naucza, że możemy już teraz posiąść wszystkie tajemnice i że wszystkie obietnice dotyczące przyszłości mają wypełnić się za naszych czasów.

Tymczasem Hinn obiecuje również, że "żadna choroba nie dotknie świętych Bożych ("Rise and Be Healed!" [Wstań i bądź uzdrowiony], 1991, str. 14]. "On obiecuje uzdrowić wszystko - każdego człowieka, każdą istotę, wszystko - ze wszystkich chorób! To znaczy, że nie będziemy cierpieć na ból głowy, zatok, a nawet zębów - żadna choroba was nie dotknie" (Ibid., str. 32). Hinn nie mówi jednak o momencie zmartwychwstania, lecz o dniu dzisiejszym. "Największym pragnieniem Boga dla Kościoła Jezusa Chrystusa (...) jest to, żebyśmy byli całkowicie zdrowi" (Ibid., str. 65). "Skoro twoje ciało należy do Boga, to nie należy i nie może już należeć do choroby" (Ibid., str. 62).

Jego rozumowanie biegnie takim torem, że "jeśli Bóg uzdrawiał wszystkich pod Prawem, to o ileż bardziej uzdrawia tych pod łaską." (Benny Hinn, Honolulu, 21 stycznia, 1999). Łaska oznacza Jego przychylność, lecz wbrew zapewnieniom Hinna uzdrowienie nie jest ogólną obietnicą dla wszystkich i w każdym momencie. Z pewnością jest ono włączone w całość odkupienia, podobnie jak zmartwychwstanie, lecz ani jedno ani drugie nie jest do naszej dyspozycji.

Idea "przechodniości" zdrowia prezentowana przez nauczycieli Ruchu Wiary [Faith Movement] polega na tym, że błogosławieństwa wynikające z przymierza dotyczą Kościoła, ponieważ nie jesteśmy już pod przekleństwem. Bóg powiedział, że leczy wszystkie nasze choroby. Autor Listu do Hebrajczyków pisze, że mamy nowe, lepsze przymierze. Powyższe stanowi podstawę wierzeń niektórych nauczycieli Ruchu Wiary [Ewangelii Sukcesu], że skoro nasze przymierze jest lepsze, to dlaczego nie miałoby z niego wypływać zdrowie i powodzenie materialne dla wierzących? Skoro Żydzi otrzymali obietnicę materialnej obfitości na tym świecie, to dlaczego my mamy być gorsi? Nauczyciele ci zapominają, że błogosławieństwa dla Izraela były uwarunkowane wiernością i posłuszeństwem narodu wobec Boga. Było to przymierze warunkowe. Błogosławieństwa zdrowia i powodzenia zapisane w Prawie Mojżeszowym dotyczyły narodu żydowskiego jako całości, a nie poszczególnych jednostek. Jednym z powodów, dla których Nowe Przymierze stoi wyżej od Starego jest fakt, że działa ono przez łaskę dla każdego zbawionego człowieka indywidualnie.

Teraz staje się jasne, dlaczego popularni współcześni nauczyciele i kaznodzieje nie zachęcają wierzących do niesienia swego krzyża i prowadzenia uświęconego życia, lecz zamiast tego obiecują materialne powodzenie, władzę i moc. Wyprzedaż Ewangelii trwa.

Wiele z powyższych obietnic jest prawdziwych, lecz wypełnią się one dopiero po okresie Wielkiego Ucisku i Powtórnym Przyjściu Chrystusa - sęk w tym, że cytowani nauczyciele mają na myśli zupełnie co innego. "Tak, kiedyś byliśmy w niewoli grzechu, choroby i zarazy, duchowej śmierci, ubóstwa i wszystkiego, co pochodziło od diabła. Lecz teraz, chwała Bogu, to my jesteśmy górą - gdyż nadszedł dzień Królestwa!" (Kenneth Hagin, "Rejoice! This Is the Day Which the Lord Hath Made!" [Radujcie się! Oto jest dzień, który uczynił Pan!], The Word of Faith [Słowo Wiary], str. 16, lipiec 1996).

Biblia naucza, że królestwo ma zostać przywrócone Izraelowi, a nie Kościołowi, a stanie się to nie przed, lecz po powrocie Chrystusa. Wszystkie uzdrowienia, jakich doświadczamy przed zmartwychwstaniem, są po prostu błogosławieństwem od Boga i stanowią przedsmak nieśmiertelności w uwielbionych ciałach, które otrzymamy podczas Pochwycenia Kościoła. Apostoł Paweł był chory [2 Kor. 12,7], niektórych współpracowników musiał pozostawić w takim stanie [2 Tym. 4,20] i nie uzdrowił wszystkich, którzy tego potrzebowali [Flp. 2,25-28]. Nie wyznawał teologii dominionizmu [Kingdom Now].

Uzdrowienia i cuda dokonywane przez szatana nie zawsze są iluzją - mogą być efektem rzeczywistej mocy i wtedy stanowią poważne niebezpieczeństwo. Powodem, dla którego ludzie ufają nauczycielom dokonującym znaków i cudów jest powszechne przekonanie, że szatan nie może dokonywać cudów, a już na pewno nie w Kościele i w dodatku przez kogoś wymawiającego imię Jezus. Jednakże samo wymawianie tego imienia nie dowodzi, że towarzyszący mu znak czy cud pochodzi od Boga. "Wszak i szatan przybiera postać anioła światłości. Nic więc nadzwyczajnego, jeśli i słudzy jego przybierają postać sług sprawiedliwości; lecz kres ich taki, jakie są ich uczynki" [2 Kor. 11,14-15]. Spójrzmy jednak na werset 13 powyżej cytowanego: "Tacy bowiem są fałszywymi apostołami, pracownikami zdradliwymi, którzy tylko przybierają postać apostołów Chrystusowych". Co to oznacza? Że mogą czynić cuda i otrzymywać objawienia tak jak PRAWDZIWI APOSTOŁOWIE, którzy napisali to ostrzeżenie.

D.R. McConnell pisze: "Gdy powyższe prawdy rzeczywiście zaczną nami rządzić, uczynią z nas duchowych supermanów posiadających władzę nad demonami i wszelką chorobą. To będzie koniec wszelkiej słabości." ("A Different Gospel" [Inna Ewangelia], str. 21, 1988).

Od początku do końca ruch dominionistyczny karmi się pychą. Możliwe, że jego uczestnicy mają dobre intencje, lecz cóż z tego, skoro są zwiedzeni - nie mniej i nie bardziej niż Świadkowie Jehowy, którzy również posiadają rządzącą klasę namaszczonych. Właściwie nie ma istotnej różnicy między rolą 144 000 "pierwszych owiec" u Świadków, a znaczeniem klasy namaszczonych "nowych" apostołów i proroków mających rzekomo objąć rządy w Królestwie.

Owszem, nadejdzie czas ostatecznego i powszechnego uzdrowienia, lecz biblijny scenariusz tych wydarzeń różni się od wielu popularnych teorii. Tysiącletnie Królestwo [Milenium] nie jest ostatecznością, lecz stanem przejściowym - pod koniec tego okresu dojdzie do ostatecznej bitwy, w której wrogowie Chrystusa zostaną pochłonięci przez ogień z nieba [Ap. 20,7-9]. 1000-letni czas pokoju skończy się, gdy szatan zostanie rozwiązany i jeszcze raz spróbuje zwieść narody. Dopiero po ostatecznym pokonaniu i osądzeniu diabła milenium dobiegnie końca i nadejdzie wieczne Królestwo. Odbędzie się Sąd Ostateczny opisany w Ap. 20,11-15, po którym obecny Wszechświat ulegnie zniszczeniu ogniem, a w jego miejsce zostanie stworzony nowy [Ap. 21,1].

Przywódcy religijni za czasów Jezusa odrzucili Mesjasza nie rozumiejąc proroctw o Cierpiącym Słudze, który musiał ofiarować swoje życie, by móc później rządzić jako Zwycięski Król. Ten scenariusz nie pasował do ich wyobrażeń o Mesjaszu, gdyż uznawali tylko jedno Jego przyjście. Dzisiaj nie jest inaczej. Wielu nie zdaje sobie sprawy, że Jezus przyjdzie, by osądzić świat i założyć swoje Królestwo. Ich zdaniem plan Boży dla Kościoła zakłada przejęcie władzy na ziemi i triumf Ciała Chrystusowego, które następnie odda Głowie władzę podczas Powtórnego Przyjścia. Za bardzo ufamy sobie, a zbyt mało Bogu i Jego planom. Musimy widzieć wszystko tak, jak jest napisane - że świat jest coraz gorszy i żaden święty rząd czy Kościół nie odwrócą tej tendencji, bez względu na to, jak szlachetne byłyby intencje jego członków. Dlatego apostoł Jan napisał: "Duch i Oblubienica mówią: Przyjdź!" Czy zgadzamy się z tym? Czy możemy powiedzieć z całego serca "Przyjdź rychło, Panie Jezu"? Mam nadzieję, że tak.